środa, 19 lutego 2014

Rozmiary plus size a współczesny ideał piękna

Chociaż w kolorowych magazynach i na wybiegach wciąż lansowane są kobiety bardzo chude, noszące rozmiar maksymalnie 36, to coraz częściej słyszy się o modelkach plus size. Coraz odważniej spoglądają na nas z billboardów, coraz więcej jest ich w reklamach. Świat mody powoli zdaje się zauważać, że kobiece kształty nie kończą się na rozmiarze zero.

Gdyby rozejrzeć się po ulicach, większość pań nosi rozmiar 38-42 lub większy. Kiedy mówimy o ideale kobiecości przed oczami staje nam nie wychudzona modelka z wybiegu, ale znacznie częściej przepiękna Marilyn Monroe umalowana czerwoną szminką w swojej białej, podwiewanej od dołu sukience. To właśnie kobiety typu Marylin - z wyraźnie zaznaczonymi biodrami i biustem najbardziej przyciągają uwagę mężczyzn, są dla nich po prostu fizycznie pociągające. Warto dodać, że Marylin wcale nie nosiła rozmiaru 36, ale jej wymiary wahały się właśnie pomiędzy 38 a 42.

Na zdjęciu z lewej modelka Carina Behrens, po prawej Fiona Falkner
W poprzednich epokach za idealne uznawane były pełne piersi, obfite biodra, masywne uda. To one były oznaką zdrowia i dobrobytu. Wraz z rozwojem społeczeństw i kultur ktoś wmówił nam, że piękne jest wyłącznie to, co szczupłe lub wręcz bardzo szczupłe. Jakby kobieca wartość zamykała się na rozmiarze 36 i za nią nie istniało nic więcej.

Rosyjska modelka Katia Zharkowa (po prawej) w bardzo odważnej sesji zdjęciowej promującej walkę z anoreksją.
Nie powinno się wmawiać kobietom, że ich atrakcyjność kończy się wraz z przekroczeniem sztucznie wyznaczonego progu. Dlatego naszym klientkom i czytelniczkom staramy się zawsze powtarzać, że najistotniejsze są proporcje. Nie kilogramy, nie centymetry. Proporcje. Szanując ich różnorodność, mamy w swojej ofercie zarówno rozmiary 42, jak i 52. Bo wierzymy, że sztuka tkwi w odpowiednio dobranym fasonie. W uwydatnieniu walorów sylwetki, zamaskowaniu jej ewentualnych mankamentów. Ciało w każdym rozmiarze może być przecież równie atrakcyjne – bez względu na to, czy przypnie mu się łatkę plus size, czy nie. My, kobiety, rozumiemy to przecież od dawna. I całe szczęście, że również branża modowa zdaje się spoglądać na panie coraz życzliwszym okiem. Może już wkrótce doczekamy się czasów, kiedy znikną te sztuczne podziały? Kiedy piękna kobieta będzie po prostu piękną kobietą? Bez względu na oznaczenia na metce?

Autor: Asia

6 komentarzy:

  1. Atrakcyjność kobiet nie zależy od rozmiaru. Słusznie stwierdziłaś, że większość pań nosi rozmiar 38-42 a nie np.34:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzeba też pamiętać, że modelki mają straszną niedowagę. I jaki tu ideał piękna z niezdrowej chudości?

    OdpowiedzUsuń
  3. wiekszosc kobiet nie jest "okladkowa" nie maja na sobie retuszu zrobionego sprytna reką grafika :) kiedy nauczymy się dostrzegac piękno w naturalności ? kiedy przestaniemy patrzeć na siebie przez pryzmat rozmiaru i wieku ? zyjemy w czasach gdzie dociska nas perfekcja bijaca z reklam. ale to przeciez tylko uluda .. za ktora pędzimy .. czasem zbyt ślepo.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z tym postem, ale najważniejsza w tym wszystkim jest samoświadomość kobiet. Dopóki nie zrozumiemy, że ten cały kult szczupłego, a wręcz wychudzonego ciała, jest wyłącznie sprawą marketingowo - polityczną, dopóty będzie istniała cała masa kobiet, które oceniają nas po tym, na którą dziurkę zapinamy pasek od jeansów.
    Wmawia się nam, że musimy być chude i dążyć do ideału, którego żadna z nas nie osiągnie - bo jesteśmy różnie zbudowane i nie da się zmienić układu naszych kości, czy genetyki. To napędza machinę wydawania pieniędzy w błoto - operacje, diety, fitnessy, ciuchy, kuracje...
    Żyjmy zdrowo, ale uwaga - chcemy, czy nie chcemy kiedyś będziemy w wieku naszych babć. Nie wygłupiajmy się kobietki i skupmy się na tym, by być po prostu szczęśliwe na co dzień, a nie tylko po ostrym wycisku na pilatesie i z marchewką w ręku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo fajny i wyjątkowo trafny komentarz. Dziękujemy :)

      Usuń